Alkohol uratował mnie od sznura
Mechanizm jest prosty – osoby uzależnione doświadczyły najczęściej w dzieciństwie ogromnego bólu. I nie ten ból jest powodem tego co nastąpi potem, a fakt, że zostali z tym sami.
Nie zostali nauczeni mechanizmów poradzenia sobie z tym bólem, wobec czego aby przetrwać wytworzyli sobie sami metody obronne, najczęściej powodujące separację od samego siebie. Bo spotkanie ze sobą, to spotkanie z tym ogromnym bólem, z którym nie umieją sobie poradzić.
Alkohol i środki zmieniające świadomość, to jedna dostępnych metod, chroniących przed tym nieznośnym odczuciem, traumatycznym przeżyciem, często wypartym, z którym spotkanie rodzi cierpienie.
„Piję/biorę, żeby nie czuć tych wszystkich pieprzonych uczuć, które czuję, kiedy nie piję. Ojciec wpoił nam przekonanie, że jesteśmy gówno warci. Mój brat popełnił samobójstwo a ja…. większość z nas przeraża świat piekieł bolesnych emocji, boimy się, że bez alkoholu utkniemy w nim na zawsze. I za tą ucieczkę płacimy potworną cenę”
Problemem nie jest ból, ale brak umiejętności radzenia sobie z nim i ucieczka od siebie.
Niedocenianym aspektem leczenia uzależnienia, jest dotarcie do traumy, spotkanie z bólem w bezpiecznych warunkach, kiedy można rozbroić mechanizmy obronne, odkryć zabetonowane emocje, nauczyć się siebie i wiary w to, że można już się nie bać bólu, bo on istnieje tylko w przeszłości.
Cytat z książki Gabora Mate – W krainie głodnych duchów